tacy sami, lecz ciągną nitki inny kolor"
Sieeemanko!
Piękna pogoda i tak dalej i tak dalej, zaraz będę się bawic, będziecie na bieżąco, najpierw rzeczy z modeliny:
Spalone kwiaty
Niektóre rzeczy z tutorialu ModelinaFashion
Ok, teraz zaczynamy zabawę...pamiętajcie: jestem osoba dość nieprzewidywalną.
Dwa collie- White i Jacob stały sobie pod budynkiem. Podeszła do nich Trixi, szpic, potem wam pokażę.
-O co sie kłocicie?-zapytała
-Eee..-zająknął się White
-No na pewno nie o narkotyki prawda White?- powiedział Jacob nadeptując na łapę Whitowi
-Co?Auu, tak racja na pewno nie o dragi- powiedział White krzywiąc się.
-No to dobrze. A już myślałam! Słuchajcie, co do heroiny radzę wam iść czym prędzej na odwyk. Chcecie z tym skończyć czy nie?-zapytała Trixi
-Ta, chcemy. -powiedzieli chórem bracia
-No to tu macie numery telefonów do takich zakładów. O, na przykład do Narkononu (taki zakład na serio był w książce, ale żem oryginalna xd).
-Ok, dzięki...-powiedział White
-Aha i jeszcze jedno- Jacob ty szczególnie masz przestać brać. Jesteśmy parą i jakoś nie chcę mieć ćpuna jako męża. Mamy się niedługo pobrać, pamiętasz?
-Ta..Okej, no to cześć!-powiedział Jacob
-Pa-powiedziała Trixi
(Muzyka mnie rozprasza, a za nic z niej nie zrezygnuję :C)
Przeskoczmy trochę w przyszłość
-Halo? Tu zakład Narkonon. W czym mogę służyć?
-My jesteśmy braćmi Collie. Mamy na imię White i Jacob i chcielibyśmy zapisać się na odwyk (zupełnie nie mam pojęcia jak przebiega taka rozmowa, więc improwizuję)
-Dobrze..prosze zgłosić się pojutrze. Dziękuję.
-Dziękujemy również. A ile mamy zapłacić?
-1500 dolców
-Dobrze pieniądze przyniesiemy pojutrze. Do widzenia.
-Rozalie, słyszałaś, że Jacob i White ida na odwyk?-zapytała Grey
-Na serio?- zapytała corgi ze zdumieniem
- A tak. I wiesz, podobno od heroiny dużo osób umarło a oni nie chcą być następni. Wiesz, dla Trixi byłby to wielki szok.
-Racja-przytakneła Rozalie
Dziewczyny były w kafejce. Za słupem stał Kabanos i podsłuchiwał.( Był zabujany w Rozalie i ją czasami śledził).W kafejce był gwar, więc nie usłyszał wszystkiego dokładnie. Nie chciał slyszeć niczego więcej, bo zrozumiał tylko tyle- Jacob i White umarli, bo przedawkowali narkotyki. Kabanos szybko poleciał do swoich kumpli w barze żeby opowiedzieć im to, co usłyszał.
Tak się złożyło, że w barze był ojciec dwóch braci. Gdy to usłyszał, załamał się.
-Idę powiedzieć to mojej żonie-powiedział Chocapic którego poznaliście w poprzednich notkach.
I TU POJAWIŁ SIĘ PIERWSZY FAIL!
-Kochanie, Chocapic nie żyje!- wykrzyknął Chocapic. To na serio rozładowało napięcie xD. Ok, teraz już na poważnie:
-Kochanie! Jacob i White nie żyją! - wykrzyknął Chocapic
I TU POJAWIŁ SIĘ DRUGI FAIL!
-Przedawkowali heroinę-powiedział smutno buldog
-Ale oni nie palą!- zawołała Chocolate
-Stary, chodźmy do domu-powiedział White, który był jak najbardziej żywy
-Ok- odpowiedział mu równie żywy Jacob.
-Puk, puk!- zawołał Jacob gdy doszli do drzwi mieszkania.
-Otwórz- powiedziała Chocolate przez łzy
Gdy Chocapic otworzył drzwi, i gdy Chocolate zobaczyła swoich synów żywych, obowiązkowo zemdlała. A Chocapic się ucieszył. (nie, kurde, zasmucił, bo będzie wydawac pieniądze na podręczniki do szkoły!
-Ale przecież wy nie żyjecie!- powiedział buldog
-Jak to? - zapytał Jacob
-A niech szlag trafi tego Kabanosa! Co on naopowiadał!
-Pójdziemy go poszukać. Wrócimy późno, albo będziemy nocowac u Trixi. Aha, i zapisaliśmy się na odwyk.-powiedział szybko White i wypchnął Jacoba za drzwi.
Gdy tylko drzwi się zamkneły, bracia zbiegli jak gepardy na parter klatki schodowej.
-Uff, nie doszło do rozmowy o narkotykach- powiedział White z ulga.
-A..to o to ci chodziło! Nie wiedziałem dlaczego tak się spieszysz- powiedział Jacob.
-No, ale ty niekumaty- zdenerwował sie White- chodźmy już szybko szukać tego Kabanosa. Jak myślisz, co on robi zwykle o tej porze?
-Normalnie o tej porze..-zaczął spiewać Jacob (była taka piosenka Kaliber44, osobiście za nią nie przepadam)
-Okej, pewnie jest w barze "Smacznie i Zdrowo" albo w "Niesmacznie i Choro/Niezdrowo". Ty idziesz do pierwszego, ja do drugiego!- zawołał White
-Okej, okej. Cześć!- powiedział Jacob i puścił sie pędem na ulicę Strzegomska do baru. White zaś spokojnym krokiem doszedł do zakrętu i dalej szedł szukając wzrokiem wrednego, fioletowego jamnika.
Jacob znalazł Kabanosa.
-Co ty tu robisz? - zapytał jamnika
-AAAAA! On zmartwychwstał! On zmartwychwstał!- zaczął drzeć się w niebogłosy Kabanos
-Ciicho!- powiedział Jacob
Kabanos nerwowo się rozgladał. Chciał znaleźć drogę ucieczki.
-Co ty naopowiadałeś że niby ja i White nie żyjemy bo przedawkowaliśmy heroinę!
-Dowiedziałem się tego od Rozalie i Grey- powiedział Kabanos.
-Chodźmy do nich - zaproponował Jacob- ale najpierw musze zadzwonić do White'a
Brat przybiegł natychmiastowo.
-To co, idziemy je znaleźć?- zapytał White jak zawsze wesoły
-Tak, idziemy.
Grey i Rozalie były w sklepie.
-Dziewczyny, czemu uważacie że ja i White nie żyjemy- zapytał Jacob
-My nic takiego nie mówiłyśmy - broniły się dziewczyny- my mówiłyśmy że dużo osób umarło od heroiny, i ze wy idziecie na odwyk!
-Ach..to się czasem zdarza. Po prostu źle usłyszałem- powiedział zakłopotanyKabanos.
-Ok. Nie ma o czym mówić. Ale skąd wy wiecie, że ja i mój kochany braciszek idziemy na odwyk?- zapytał White
-Od Trixi. A co?- powiedziała Grey
-A tak się pytam. To co, stary, idziemy?- spytał White
-Ta. Chodźmy. Cześć dziewczyny, pa plotkarzu, chciałem powiedzieć Kabanosie!- zawołał Jacob.
-Jak łatwo rodzi sie plotka..-powiedział White
No i byliście na bieżąco :D Kurde, udało mi się. UDAŁO. O_o Teraz fotki przesyłam. Ok, już przesłałam, ustawiłam i moge publikować notkę. Pa, i do jutra!
PS. Harry Potter i Czara Ognia dziś w TV :D
Super notka:)
OdpowiedzUsuń(A Harry Potter był wspaniały)
Mega :D
OdpowiedzUsuń